Na Riwierze Versilia w Marina di Pietrasanta spędziliśmy tydzień. Przed wyjazdem nie mogliśmy niestety znaleźć zbyt dużo informacji o tym gdzie i jak spędzać tutaj czas z pieskiem. Nie wiedzieliśmy jeszcze wtedy, że Włosi tak bardzo kochają psy. Wszędzie byliśmy mile widziani, na plaży, w restauracjach, w sklepach. Praktycznie każda osoba, która nas mijała uśmiechała się do Comy lub zagadywała. Ludzie się zatrzymywali, żeby tylko ją pogłaskać. Byliśmy mile zaskoczeni.
To zdecydowanie najładniejsze miejsce w jakim byliśmy. Morze, góry, wąskie uliczki, palmy, zieleń, pomarańcze. Widoki zapierały dech. Turystów było stosunkowo niewiele. Jedzenie w knajpach przepyszne. Wszędzie pachniało cytrusami, piękny zapach. Zdziwiło nas to, ponieważ wiosną nie kwitną cytrusy. Zagadkę udało mi się rozwiązać po rozmowie z mamą właścicielki hotelu w którym mieszakaliśmy. Ten zapach to Pittosporum z których Włosi robią żywopłoty.
Przyjechaliśmy chwilę przed sezonem dzięki czemu cała plaża była nasza. Wczesno majowa woda, dla miłośników bałtyku, ze swoimi osiemnastoma stopniami była cieplutka. Morze Liguryjskie ma wysoki poziom zasolenia: 38%. Dla przykładu u nas to średnio 2%. Do wysokiej ilości soli trzeba się przyzwyczaić. Trochę piecze w oczy, a dostanie się do ust jest bardzo nieprzyjemne. Największym zdziwieniem było dla nas, że Coma czyli pies-wodny nie była zainteresowana pływaniem w morzu. Wygląda na to, że ilość soli ją zniechęciła. Może i dobrze, bo była dzięki temu wyjątkowo grzeczna (kto ma labradora ten wie, jak potrafią marudzić na widok wody). Płatne plaże były jeszcze nieczynne więc przygotowana wcześniej lista plaż na których można przebywać z psem okazała się nieprzydatna- wchodziliśmy wszędzie. Jak to wygląda w sezonie? Co kilkadziesiąt metrów jest wejście publiczne na plaże i można spacerować wzdłuż wybrzeża. Morze wyrzuca sporo śmieci, codziennie jeździły koparki i sprzątały plaże.
Na plaży jest cała masa muszelek a spotkać możecie również meduzy, kraby, małże a nawet żółwia morskiego. W miasteczku jest sporo uliczek, gdzie możecie natknąć się na króliczki po włosku coniglio, a z murów będą się na Was „krzywo” gapić koty.
Jetty of Marina di Pietrasanta
Z placu i molo ujrzycie się piękny widok. Oczywiście można tam przebywać z pieskiem.
Parco della Versiliana
Na dłuższy spacer polecamy Wam Parco della Versiliana. Przy parku spotkaliśmy kilka gęsi na parkingu, chyba „trzymały” komuś miejsce. Przed parkiem możecie swobodnie pobiegać na bardzo obszernym terenie. W samym parku piesek musi być na smyczy. Coma skorzystała z możliwości wykąpania się w mniej słonej wodzie. Na zdjęciach ujrzycie również rodzinkę żółwii wodnych wylegujących się na konarach.
nasze wskazówki
Odległość od Wrocławia
1422 km
Marina di Pietrasanta
43.92506156403295, 10.199127071743998
Jetty of Marina di Pietrasanta
43.925759024283366, 10.19693225921281
Parco della Versiliana
55045 Pietrasanta, Province of Lucca, Włochy
Nocleg Hotel ALK
V.le Roma, 265, 55045 Pietrasanta LU, Włochy
Hotel ALK
Cudowny, rodzinny, trzygwiazdkowy hotel. Pamela Bertuccelli wraz z mamą i całą rodziną są bardzo pomocni, kochani, serdeczni. Zostaliśmy przyjęci z ogromnym sercem. Nasza znajomość języków obcych jest przerażająco niska jak na obecne czasy, jednak nie stanowiło to problemu. Bardzo dużo czasu przegadaliśmy z Pamelą. Hotel znajduje się w pierwszej linii brzegowej, więc z okien rozpościera się niczym niezmącony widok na morze. Na dodatek budynek znajduje się w samym centrum miejscowości. Widok z okna i balkonu mieliśmy niesamowity, piękne morze, palmy i bardzo szeroka plaża. Nasz pokój, a zapewne i reszta były bardzo przyjemne, wyposażone w klimatyzację i bardzo wygodne łóżka. Śniadania były przepyszne, w formie szwedzkiego bufetu. Tradycyjne włoskie wędliny, sery, bułki, rogale, jajecznica, owoce, soki, kawa, ciasta… wszystko bardzo smaczne. Przed hotelem jest zadaszony taras, na którym często piliśmy drugą śniadaniową kawę lub odpoczywaliśmy chwilkę po spacerze.
Pamela ma również rowery dla swoich gości i możecie, a nawet musicie wybrać się na dalszą wycieczkę rowerem. W hotelu, Coma zyskała nową umiejętność – jazdę windą. Chyba jej się spodobało. Gorąco polecamy miejscowość, hotel, naszą kochaną Pamelę. Zdecydowanie był to nasz najpiękniejszy wyjazd. Wrócimy do tego cudownego miejsca, już nawet wiemy kiedy. Obiecane, przyklepane i doczekać się już nie możemy.
PS pomarańcze naprawdę rosną na drzewach. Włosi natomiast autentycznie potrafią zrobić zator na jednokierunkowej drodze tylko po to żeby przywitać się z sąsiadem i wypić szybką kawę, a właściciel restauracji który gwizdnięciem na palcach daje znać żonie i synowi w kuchni, że goście przyszli nie jest tylko wymysłem hollywoodzkich reżyserów.
Podoba Ci się Nasza Strona? POMÓŻ nam się rozwijać.
Kliknij w filiżankę i postaw nam kawę lub smaczki dla Comy.
Dodaj komentarz